czwartek, 15 listopada 2012
Słonecznik #12
Kolacja wigilijna zaczęła się punkt ósma. Ludzi było naprawdę mnóstwo, że nawet nie dało ich się policzyć. Krystyna zaczęła od krótkiej modlitwy, a potem każdy rozszedł się, biorąc ze stołu kawałek opłatka.
- Figa, Figa! - krzyknął Krzysiek, łapiąc ją za ramię. - No więc ja ci życzę... żebyś była szczęśliwa, no. W miłości, w szkole i ogólnie. I zdrowia, bo to najważniejsze! I mam nadzieję, że ten nowy laptop, który leży pod choinką, będzie ci dobrze służył. Oczywiście w celach naukowych - powiedział bardzo poważnie, ale po chwili zaczął się śmiać, a Figa razem z nim.
- No a ja ci życzę szczęścia z mamą i zero kłótni, no chyba, że będziecie się szybko godzić, co nie? No i zdrowia ci też życzę, bo przecież resztę już masz!
Krzysiek uśmiechnął się ciepło w stronę Figi i podzielił się z nią opłatkiem.
- Mamo - zaczęła wolno Figa, stając przed Natalią.
- Och, szukałam cię właśnie! Więc życzę ci samych sukcesów naukowych, dobrych wyników w nauce, żebyś miała potem dobrą pracę, a najlepiej jak będziesz chirurgiem plastycznym i zrobisz mi operację jak już będę stara...
-Ty już jesteś stara - wtrąciła Figa, marszcząc czoło.
- Nie ma to jak oparcie w córce. No, ale wracając do tematu to jeszcze ci życzę miłości, ale nie teraz. Teraz to nauka, nauka i tylko nauka! Pamiętaj.
- Okej, okej. A jak nie to znajdę jakiegoś bogatego faceta i złapię go na dziecko.
- Ej, ej, nie pozwalaj sobie!
- No dobra, mamo. Ja ci życzę żebyś była szczęśliwa z Krzysiem i żebyś niczego nie spieprzyła, bo to naprawdę świetny facet. I jeszcze żebyś znalazła lepszą pracę, bo ta jest beznadziejnie beznadziejna.
Natalii napłynęły łzy do oczu. Mocno przytuliła do siebie córkę i zaczęła jej dziękować za wszystko. Potem podzieliły się opłatkiem, co zwykle wcześniej robiły przy butelce wina i Kevinie.
- Natalka, Natalka! Kochanie moje! - krzyczał Krzyś, który biegł do niej aż z kuchni. - Natka, Natka życzę ci wszystkiego, wszystkiego, wszystkiego dobrego! Żeby już zawsze było tak, jak dziś.
- No ale czasem zróbmy jakiś spontaniczny wypad do kina! - zaśmiała się Natalia.
- Pewnie, obiecuję.
Ucałowali się w policzki, a potem tak nieśmiało w usta, jakby ich miłość była całkowicie zakazana.
Gdzieś pomiędzy choinką, a kuchnią stała Figa, która właśnie skończyła rozmawiać z mamą Krzysia.
- No, no, no - powiedział Maciek, stając obok niej ze szklanką soku porzeczkowego w dłoni.
- Co? - odburknęła Figa lekceważąco i odwróciła głowę.
- No nic, nic, ale skoro już tu jesteśmy to złożymy sobie życzenia?
- Wszystkiego najlepszego, dupku.
- Wzajemnie, małolato.
- Coś jeszcze chciałeś mi powiedzieć?
- W zasadzie tak. - Figa spojrzała na niego pytająco. - Stoimy pod jemiołą, chyba wiesz co to oznacza. - Maciek uśmiechnął się łobuzersko i upił łyk soku.
- Dupek - rzuciła sucho i poszła do kuchni. Oczywiście Maciek poszedł za nią.
- Jesteś strasznie uparta, wiesz? - szepnął, zbliżając się do niej. - W sumie to podoba mi się to.
Figa przewróciła oczami i już chciała wyjść, kiedy Maciek dotknął jej ramion. Zbliżył swoją twarz do jej szyi i delikatnie musnął ją ustami. Figa wzdrygnęła się.
- Jesteś totalną hipokrytką! - zaśmiał się Maciek, opierając się o blat. - Nazywasz mnie dupkiem, wyzywasz i w ogóle... a chcesz żebym cię pocałował!
Figa odwróciła się i spojrzała mu prosto w jego roześmiane oczy. Po chwili dostał prosto w policzek.
- No wiesz, taka tradycja w końcu. - Uśmiechnęła się do niego sztucznie i wróciła do gości.
Przez resztę wieczoru Figa próbowała unikać Maćka, ale coś nie bardzo jej to wychodziło. Chłopak usiadł na przeciwko niej i cały czas posyłał jej dziwne spojrzenia. Z początku Figa nie wiedziała, jak to zinterpretować, ale kiedy Maciek po każdym łyku soku porzeczkowego oblizywał wargi dobrze wiedziała o co chodzi.
***
Następnego dnia prawie wszyscy wrócili do swoich domów. Zostali tylko dziadkowie Krzyśka oraz jego siostra. Oczywiście najbardziej niezadowolona była Figa, bo miała nadzieję, że Maciek szybko pojedzie i już więcej go nie zobaczy. No ale jakby tego było mało, to Natalka z Krzysiem poszli na romantyczny spacerek, więc Krystyna pomyślała, że Maciek to idealne towarzystwo dla Igi.
- Skoro nie chcesz tu siedzieć, to sobie idź. Ja nie potrzebuję twojego towarzystwa - powiedziała sucho Figa, na chwilę odrywając się od nowego laptopa.
- Skąd pomysł, że nie chcę?
- Bo widzę! Ja nie przepadam z tobą, a ty za mną.
- Przecież cię pocałowałem.
Figa przygryzła wargę i spojrzała w bok.
- To nie był pocałunek tylko zwykłe muśnięcie. Poza tym zrobiłeś to celowo, bo jesteś zwykłym dupkiem.
Maciek zaśmiał się głośno.
- Okej, już idę, tak się tylko z tobą droczyłem. Przecież jestem tylko dupkiem, a ty małolatą i Małą Idiotką. Jakbyś jednak potrzebowała mojego towarzystwa, to jestem w salonie. - Maciek puścił jej oczko i wysłał całuska, co Figa skwitowała wulgarnym! gestem dłoni, a na koniec cisnęła jeszcze w niego książką, leżącą gdzieś obok.
____
Przyznaję się bez bicia - tak, zerżnęłam to z trzy metry nad niebem. Zlinczujcie mnie.
Bluśka, jutro widzę Łydkę, bo jak nie, to KONIEC!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
MICHALINO, KOCHAM CIĘ!!! <3
OdpowiedzUsuńWiesz, że zabiłabym cię, gdybyś zostawiła tu Sami jako straszaka! No, już spokojnie, oddycham.
Figa jest mistrzem gaszenia człowieka. "Ty już jesteś stara" - aww, nie ma to jak ta miłość łącząca matkę i córkę! A Figa Krzysiowi powinna dzieci życzyć, no!
Mniam. Nie "mniam, bo sok porzeczkowy, ale "mniam", bo Maciek kusząco oblizujący usta, całujący Figę i droczący się z nią. No mniam! <3
Maciek to jest taki całkiem, no, całkiem, całkiem.
OdpowiedzUsuńA nad resztą to sobie wzdycham po raz 5432543. Cuda razem tworzą, taką atmosferę, pozazdrościć sielanki.
Hee, ja jak zwykle spóźniona ;_;
OdpowiedzUsuńMaciek to dupek. A ich życzenia były piękne. Rozkoszny Krzysiu i Natka.
I love youuuuuuuu:*
OdpowiedzUsuń