czwartek, 29 listopada 2012

Słonecznik #14


    Od tej pory Natalia nie rozstawała się z pierścionkiem od swojego narzeczonego. Z narzeczonym też nie.  Po krótkim czasie Krzysiek wprowadził się do Natki i Figi, która w końcu dopięła swego i to chyba ona najbardziej się tym fascynowała. Zaczęła planować datę, listę gości, salę, menu, suknię ślubną i ogólnie wszystko, co się da! Natalia nie zwracała na to uwagi i nie kazała jej przestać, bo niektóre pomysły jej córki są jak najbardziej trafione.
    Mieszkanie z Krzyśkiem miało bardzo dużo plusów, szczególnie dla Figi. Jej matka musiała codziennie gotować coś dobrego, więc korzystała z tego także ona. Poza tym do Krzyśka często przychodzili koledzy z klubu, a szczególnie często przychodzili Zbyszek i Alek, z czego Figa cieszyła się najbardziej. No i był także Jochen, z którym Figa miała lekcje.
    I tak powoli leciał sobie czas, wpadła rutyna. Nauka, mecze, praca, nauka, mecze, praca. Gdy Krzysiek wyjeżdżał gdzieś na kilka dni, Natka robiła porządki, szukała nowych przepisów, potem zaczynała tęsknić, a gdy Krzyś wracał, przywoził im jakieś prezenty, a na noc Figa szła do Filipa, by Natalia i jej narzeczony mieli wolną chatę.
    I tak w pewien dzień marca wpadł Kostek, któremu "trochę" przedłużył się pobyt w Nowym Jorku. Akurat zastał rodzinę w komplecie.
    Kostek Figowski. Malarz, który bardziej przez szczęście, a nie talent tak się wybił. Był trzy lata starszy od Natki, choć wyglądał naprawdę dobrze, no i trochę rzeczywiście jak gej. Zupełne przeciwieństwo Krzyśka jeśli chodzi o wygląd, ale jeśli chodzi o charakter to dokładnie taki sam.
    Drzwi otworzył mu właśnie Krzysiek, który bardziej spodziewał się Jochena.
    - Dzień dobry, Krzysztof, prawda? - Kostek wyciągnął dłoń w stronę Krzyśka.
    - Dzień dobry, tak, a pan...?
    - Kostek! - krzyknęła Natalia i rzuciła mu się na szyję. - Ale się zmieniłeś! Fajnie, że wpadłeś, siadaj, zaraz podam kolację.
     Kostek powiesił swój płaszcz i wszedł do salonu, w którym znów było pełno od Słoneczników.
    - Opowiadaj! - krzyknęła Natalia, kładąc na stół zapiekankę, ale jednak nie dała dojść mu do słowa, bo chwilę potem krzyknęła - Figa! Kolacja!
    Kostek na chwilę powstrzymał się od wypowiedzi, bo najpierw chciał zobaczyć córkę, której nie widział od ponad pół roku.
   - Tata! - krzyknęła Figa, zbiegająca ze schodów. Rzuciła się ojcu na szyję i zaczęła wypytwać o wszystko.
   Kostek zaśmiał się.
   - Zupełnie jak matka! Jesteście takie same! Zaraz opowiem, ale najpierw coś ci dam! - Konstanty wyjął z torby małe pudełeczko i dał je córce. Figa otworzyła i jej oczom ukazała się piękna bransoletka. Tak, Kostek uwielbiał dawać kobietom biżuterię. Natalia do tej pory miała tego całe stosy i nigdy nie wyrzuciła ani jednej błyskotki.
    Chwilę potem zjedli zapiekankę z przepisu na..., wypili trochę wina, a Kostek cały czas opowiadał o Nowym Jorku. Wszyscy, a szczególnie Figa, byli bardzo zadowoleni z jego przyjazdu. Nawet Krzyś, który bał się tego spotkania gorzej niż Skry.

    Następnego dnia wszystko wróciło do normy, choć tak naprawdę to była cisza przed burzą.

    Dzień jak co dzień. O siódmej zaczął się chaos. Wszyscy chórem ruszyli do łazienki, Krzysiek zgubił spodnie, Natka oblała się kawą, Figa zapomniała zeszytu i Krzysiek musiał jechać do szkoły. W końcu w domu zrobiło się spokojnie, bo została w nim sama Natalia i totalny bałagan. Najpierw wzięła się za zmywanie naczyń, ale uznała, że jest ich za dużo i włożyła je tylko do zmywarki. Potem zaczęła malować.
    I tak było spokojnie aż do dziewiętnastej, kiedy to Krzyś wrócił z treningów, a Figa od Filipa.
    - Natalia, musimy pogadać - powiedział spokojnie Krzysiek, kiedy Figa poszła na górę.
    - O czym?
    - Dziś była u mnie Ania i prosiła mnie o pomoc. - Krzysiek urwał i popatrzył na Natalię. - Ona i Robert jadą do Niemiec. Na stałe.
    - I o co cię prosiła?
    - Żebym zajął się Maćkiem. On jeszcze nie jest pełnoletni i nie może mieszkać sam...
    - A co to ma wspólnego ze mną? - Natka zmarszczyła czoło i upiła łyk herbaty.
    - Bo on by musiał mieszkać tu. Zrozum, nie zostawię go samego ze Zbyszkiem w moim starym mieszkaniu. Poza tym, to mój chrześniak.
    - Ale Maciek musiałby zmienić szkołę, otoczenie...
    - Niekoniecznie, bo oni kiedyś mieszkali w Rzeszowie, a do Lublina przenieśli się dwa lata temu - wyjaśnił  Krzysiek. - Wszystko zależy od ciebie.
    Natalia westchnęła, wstała, nalała sobie wina, upiła łyk, a potem powiedziała krótko : " Okej, niech będzie, ale ty mówisz o tym Fidze.".

____
Let's go to the beach, bitch! 
Mam ochotę na coś fantasy, co Wy na to?

piątek, 23 listopada 2012

Słonecznik #13


    Natalia i Krzyś już jakiś czas temu wiedzieli, co będą robić w Sylwestra. W listopadzie dostali zaproszenie od Zbyszka, który zaprosił ich do siebie na działkę. Oczywiście obydwoje byli zadowoleni, choć Natalia miała obawy, czy aby Figa poradzi sobie sama. Krzyś szybko rozwiał jej wątpliwości, po raz kolejny powtarzając, że jej córka nie ma pięciu lat, tylko piętnaście, a poza tym pewnie Sylwestra spędzi z Filipem.
    - Mamo! - wrzasnęła Figa z łazienki. Natalia szybko tam pobiegła.
    - Co się stało? Znów się zacięłaś? Tyle razy ci powtarzałam, że na kostkach ostrożniej...
    - Mamo! Nie o to chodzi - przerwała jej. - Wczoraj zostawiłam na pralce swój zegarek.
    - No i co?
    - No i go nie ma! -odparła z wyrzutem i położyła dłonie na biodrach.
    Natka przewróciła oczami i zajrzała za pralkę. Po chwili wyciągnęła zza niej czerwony zegarek Figi.
    - Ojej... no jest. - Figa uśmiechnęła się blado. - Um... mamo?
    - Co tam?
    - No bo ty idziesz gdzieś na Sylwestra, co nie? - spytała cicho, wiercąc nogą w podłodze.
    - Tak i, uwaga, cytuję "Supermega wypasione Party New Year u Zibiego". Na pewno będzie ekstra! - Natalia zaśmiała się, a Figa uśmiechnęła sztucznie.
    - Świetnie, więc mogę zaprosić Filipa, co nie? Zwykle byliśmy u niego, a poza tym jego rodzice zostają w domu...
    - No dobrze, ale bez alkoholu, jasne?
    - Przecież wiesz, że nie piję - odparła Figa i po chwili dodała - ... i nie palę, i nie biorę narkotyków.
    Taką odpowiedzią Natalia była w pełni usatysfakcjonowana, choć...
    - A...
    - Seks też nie - powiedziała spokojnie. - Seksem to ty się delektuj z Krzysiem, bo młodość wam przeminie i wiesz...
    - Figa!, nie pozwalaj sobie! - warknęła Natka, ciskając w Figę ręcznikiem.
***

    Filip przyszedł punkt szósta. Figa spodziewała się tekstów w stylu "ale brudno" lub " ogarnij te okruszki, które leżą na stole", ale zamiast tego Filip usiadł przy stole i nawet nie przeszkadzały mu okruszki. Po chwili wydusił z siebie:
    - Ania jest cudowna.
    Figa odruchowo przewróciła oczami i wyjęła sok z lodówki.
    - O, cześć, Filip! - krzyknęła Natka ze schodów.
    - Dzień dobry ! Ślicznie pani wygląda! Niech zgadnę! Sukienka z ZARY! Widziałem tę sukienkę na wystawie, nowy trend, jest śliczna. - Filip wyglądał na bardzo podekscytowanego, jakby sam chciałby taką sukienkę. Natalia aż otworzyła usta z wrażenia, a Figa po raz kolejny przewróciła oczami.
    - Ojej, chyba Krzysiek przyjechał. Słyszałam samochód, powinnaś się ubierać! - krzyknęła Figa, popychając matkę w kierunku drzwi.
    - O, Jezu! Mogłaś od razu powiedzieć, że chcesz być już sama z Filipem! Ja od dawna wiedziałam, że was do siebie ciągnie - szepnęła do niej, ale na tyle głośno, że Filip też to słyszał.
    - Mamo, to nie tak. Filip to przyjaciel, poza tym ma chłopaka, znaczy dziewczynę! Boże! - Figa zaczęła łapczywie wdychać powietrze, bo mówiła bardzo szybko.
    Zapadła niezręczna cisza. Natalia zmarszczyła czoło i cały czas wpatrywała się w niebieskie oczy córki. Filip bał się cokolwiek powiedzieć, aż w końcu do domu wparował Krzysiek.
   - Jestem! - ryknął , rozglądając się dookoła. Pocałował Natkę w policzek, a z Figą przybił piątkę. - Cześć, Filip!
   - Dzień dobry.
   - Ojej! Jeśli u Zbyszka będzie nudno, to wpadniemy tu, bo zapowiada się niezła impreza! - zaśmiał się Krzyś, rozglądając się dookoła.
   - Sądzisz tak, bo są rozwieszone balony i serpentyny? - Figa skrzyżowała ręce na piersi.
   - Właściwie...
   - Okej, nie odpowiadaj. To było pytanie retoryczne - przerwała mu gestem dłoni. - Idźcie już.
   Natalia milczała cały czas, a gdy wychodzili Krzysiek dodał tylko, by byli grzeczni, na co Figa odpowiedziała, że zaraz mają przyjść striptizerzy, dziwki, będzie dużo heroiny, kokainy, marihuanny i alkoholu.
    Figa zamknęła drzwi, machając im jeszcze przez okno i wróciła do Filipa dopiero jak odjechali.
    - Chłopaka? - jęknął Filip.
    - O, Boże, wyrwało mi się. Co oglądamy? Horror czy komedię?
    - Chłopaka? - jęknął ponownie.
    - Czyli dramat. Zaraz coś wybiorę i nie jojocz już.

    Natalia przez całą drogę do Zbyszka była kompletnie nieobecna. Na każde słowa Krzyśka tylko beznamiętnie przytakiwała i miała nadzieje, że to nie pytanie o jej rękę.
    - Natka, cholera, nie słuchasz mnie! - krzyknął Krzysiek, zatrzymując się gdzieś na poboczu.
    - Słucham, słucham!
    - Doprawdy? To dlaczego na pytanie "Wolisz pop czy jazz?" odpowiedziałaś "Tak"? - Krzysiek uniósł brew do góry.
    - Jejku, przepraszam. - Natalia oparła głowę o zagłówek fotela i ciężko westchnęła. - Boję się o Figę.
    - Już to przerabialiśmy, przecież ona sobie da radę! - Krzysiek zaparkował na poboczu.
    - Nie o to chodzi. - Natka zaczęła nerwowo miętolić sukienkę w dłoni.
    - No mów! - popędził ją Krzysiek. - I nie miętol tak tej sukienki, bo ją pognieciesz, a ja ci jej potem nie będę prasować.
    Natalia zmarszczyła czoło i opowiedziała Krzysiowi o Fidze, Filipie i jego chłopaku. 
    - I o to całe zamieszanie? Natalka, proszę cię, nie dramatyzuj! - Krzysiek zaśmiał się i przytulił do siebie Natkę. - Kochanie, mamy jeszcze trochę czasu...
    - Więc?
    - Szybki numerek?
    - Zwariowałeś? Wiesz ile układałam tę fryzurę? Przyjedziemy i będę taka, o! - Natalia jęczała, a ręce Krzysia były już prawie wszędzie. - Krzysiek, przestań....
    Ignaczak zamknął jej usta pocałunkiem i powoli rozpiął żakiet, a potem sukienkę, a po chwili pozbyli się prawie wszystkich ubrań i delektowali się tą chwilą. Byli bardzo dokładni i czuli. I w ogóle im się nie spieszyło, a cały świat przestał istnieć na krótką chwilkę.
    Do domu Zbyszka dojechali już nieco spóźnieni, aczkolwiek nie byli ostatni. Zaraz po nich przyjechał Grzesiek Kosok. Gdy weszli do środka, impreza nieco się rozkręcała. Zbyszek z Jochenem znosili z piwnicy skrzynki piwa, Asia i Ola kroiły ciasto, Piotrek majstrował coś przy sprzęcie, a reszta robiła jako tło. Chwilę potem wszystko rozkręciło się. Nikola okazał się bardzo dobrym barmanem i co chwila serwował nieziemskie drinki. Podchmielony Krzysiek cały czas tańczył z Natalką, śpiewając jej do ucha " nanananana, wezmę cię w obroty! nanananana, zakręcimy razem! nananana!". Momentami Jochen bawił się w DJ, ale i tak nikt go nie rozumiał,  Piotrek i Grzesiek przesiedzieli koło Nikoli, powoli sącząc drinki i rozmyślając nad sensem życia. Zbyszek królował jako król parkietu, oczywiście towarzyszyła mu Asia.
    O północy już chyba każdy miał procenty we krwi. Zibi, Jochen i Alek poszli po fajerwerki i równo o północy zaczęli je puszczać. Wtedy Krzyś wziął Natkę na bok i namiętnie ją pocałował.
    - Natalka, wyjdziesz za mnie? - spytał, wyjmując z kieszeni małe, czerwone pudełko.

_____
Pechowa trzynastka?

czwartek, 15 listopada 2012

Słonecznik #12


   Kolacja wigilijna zaczęła się punkt ósma. Ludzi było naprawdę mnóstwo, że nawet nie dało ich się policzyć. Krystyna zaczęła od krótkiej modlitwy, a potem każdy rozszedł się, biorąc ze stołu kawałek opłatka.
    - Figa, Figa! - krzyknął Krzysiek, łapiąc ją za ramię. - No więc ja ci życzę... żebyś była szczęśliwa, no.  W  miłości, w szkole i ogólnie. I zdrowia, bo to najważniejsze! I mam nadzieję, że ten nowy laptop, który leży pod choinką, będzie ci dobrze służył. Oczywiście w celach naukowych - powiedział bardzo poważnie, ale po chwili zaczął się śmiać, a Figa razem z nim.
    - No a ja ci życzę szczęścia z mamą i zero kłótni, no chyba, że będziecie się szybko godzić, co nie? No i zdrowia ci też życzę, bo przecież resztę już masz!
    Krzysiek uśmiechnął się ciepło w stronę Figi i podzielił się z nią opłatkiem.
    - Mamo - zaczęła wolno Figa, stając przed Natalią.
    - Och, szukałam cię właśnie! Więc życzę ci samych sukcesów naukowych, dobrych wyników w nauce, żebyś miała potem dobrą pracę, a najlepiej jak będziesz chirurgiem plastycznym i zrobisz mi operację jak już będę stara...
    -Ty już jesteś stara - wtrąciła Figa, marszcząc czoło.
    - Nie ma to jak oparcie w córce. No, ale wracając do tematu to jeszcze ci życzę miłości, ale nie teraz. Teraz to nauka, nauka i tylko nauka! Pamiętaj.
    - Okej, okej. A jak nie to znajdę jakiegoś bogatego faceta i złapię go na dziecko.
    - Ej, ej, nie pozwalaj sobie!
    - No dobra, mamo. Ja ci życzę żebyś była szczęśliwa z Krzysiem i żebyś niczego nie spieprzyła, bo to naprawdę świetny facet. I jeszcze żebyś znalazła lepszą pracę, bo ta jest beznadziejnie beznadziejna.
    Natalii napłynęły łzy do oczu. Mocno przytuliła do siebie córkę i zaczęła jej dziękować za wszystko. Potem podzieliły się opłatkiem, co zwykle wcześniej robiły przy butelce wina i Kevinie.
    - Natalka, Natalka! Kochanie moje! - krzyczał Krzyś, który biegł do niej aż z kuchni. - Natka, Natka życzę ci wszystkiego, wszystkiego, wszystkiego dobrego! Żeby już zawsze było tak, jak dziś.
    - No ale czasem zróbmy jakiś spontaniczny wypad do kina! - zaśmiała się Natalia.
    - Pewnie, obiecuję.
    Ucałowali się w policzki, a potem tak nieśmiało w usta, jakby ich miłość była całkowicie zakazana.
    Gdzieś pomiędzy choinką, a kuchnią stała Figa, która właśnie skończyła rozmawiać z mamą Krzysia.
    - No, no, no - powiedział Maciek, stając obok niej ze szklanką soku porzeczkowego w dłoni.
    - Co? - odburknęła Figa lekceważąco i odwróciła głowę.
    - No nic, nic, ale skoro już tu jesteśmy to złożymy sobie życzenia?
    - Wszystkiego najlepszego, dupku.
    - Wzajemnie, małolato.
    - Coś jeszcze chciałeś mi powiedzieć?
    - W zasadzie tak. - Figa spojrzała na niego pytająco. - Stoimy pod jemiołą, chyba wiesz co to oznacza. - Maciek uśmiechnął się łobuzersko i upił łyk soku.
    - Dupek - rzuciła sucho i poszła do kuchni. Oczywiście Maciek poszedł za nią.
    - Jesteś strasznie uparta, wiesz? - szepnął, zbliżając się do niej. - W sumie to podoba mi się to.
    Figa przewróciła oczami i już chciała wyjść, kiedy Maciek dotknął jej ramion. Zbliżył swoją twarz do jej szyi i delikatnie musnął ją ustami. Figa wzdrygnęła się.
    - Jesteś totalną hipokrytką! - zaśmiał się Maciek, opierając się o blat. - Nazywasz mnie dupkiem, wyzywasz i w ogóle... a chcesz żebym cię pocałował!
    Figa odwróciła się i spojrzała mu prosto w jego roześmiane oczy. Po chwili dostał prosto w policzek.
    - No wiesz, taka tradycja w końcu. - Uśmiechnęła się do niego sztucznie i wróciła do gości.
    Przez resztę wieczoru Figa próbowała unikać Maćka, ale coś nie bardzo jej to wychodziło. Chłopak usiadł na przeciwko niej i cały czas posyłał jej dziwne spojrzenia. Z początku Figa nie wiedziała, jak to zinterpretować, ale kiedy Maciek po każdym łyku soku porzeczkowego oblizywał wargi dobrze wiedziała o co chodzi.
***

    Następnego dnia prawie wszyscy wrócili do swoich domów. Zostali tylko dziadkowie Krzyśka oraz jego siostra. Oczywiście najbardziej niezadowolona była Figa, bo miała nadzieję, że Maciek szybko pojedzie i już więcej go nie zobaczy. No ale jakby tego było mało, to Natalka z Krzysiem poszli na romantyczny spacerek, więc Krystyna pomyślała, że Maciek to idealne towarzystwo dla  Igi. 
    - Skoro nie chcesz tu siedzieć, to sobie idź. Ja nie potrzebuję twojego towarzystwa - powiedziała sucho Figa, na chwilę odrywając się od nowego laptopa.
    - Skąd pomysł, że nie chcę?
    - Bo widzę! Ja nie przepadam z tobą, a ty za mną.
    - Przecież cię pocałowałem.
    Figa przygryzła wargę i spojrzała w bok.
    - To nie był pocałunek tylko zwykłe muśnięcie. Poza tym zrobiłeś to celowo, bo jesteś zwykłym dupkiem.
    Maciek zaśmiał się głośno.
    - Okej, już idę, tak się tylko z tobą droczyłem. Przecież jestem tylko dupkiem, a ty małolatą i Małą Idiotką. Jakbyś jednak potrzebowała mojego towarzystwa, to jestem w salonie. - Maciek puścił jej oczko i wysłał całuska, co Figa skwitowała wulgarnym! gestem dłoni, a na koniec cisnęła jeszcze w niego książką, leżącą gdzieś obok.
   
____
Przyznaję się bez bicia - tak, zerżnęłam to z trzy metry nad niebem. Zlinczujcie mnie.
Bluśka, jutro widzę Łydkę, bo jak nie, to KONIEC!


sobota, 10 listopada 2012

Słonecznik #11


    - A to właśnie Maciek? - powtórzył chłopak, unosząc brew. - Krzysiek opowiadał ci o mnie?
    - Coś tam wspomniał - odparła cicho Figa, cały czas miętoląc fartuch w dłoniach.
    - A tak właściwie to co ty tutaj robisz? Jakieś zaginione dziecko wujka, czy co? Jakoś cię nie pamiętam.
    - Coś w tym rodzaju.
    Z sekundy na sekundę każde z nich zaczynało czuć coś dziwnego. Jakby już się kiedyś gdzieś spotkali.
    - Czekaj, czekaj, czy ja cię już gdzieś nie spotkałam? - Figa przymrużyła oczy. - Ah, no tak, już wiem.
    - Pewnie z jakiejś imprezy. Ale jeśli tak, to wiesz... nie rób sobie nadziei, że coś z tego będzie. Nie mam czasu na takie gówniary, jak ty. Ile ty masz w ogóle lat? Trzynaście?
    Był tak pewny, że nawet głos mu nie zadrżał, gdy to mówił. Cały czas patrzył na nią z pogardą i kompletnym brakiem szacunku. Na koniec jeszcze przygryzł wargę. Zawsze to robił, gdy był czegoś pewny, zupełne przeciwieństwo Figi.
    - Dupek - rzuciła obojętnie i odwróciła się na pięcie.
    - Małolata.
    Figa przygryzła wargę i już dała sobie spokój. Wróciła do krojenia warzyw. Maciek poszedł przywitać się z resztą rodziny i oczywiście razem z Krzyśkiem usiedli przed telewizorem.
   - Maciuś, może nam pomożesz? Każda para rąk się przyda - mruknęła Krystyna, uśmiechając się szeroko w stronę wnuka.
   - Ale ja nie wiem, czy się nadaję!
   - Nadajesz, nadajesz, chodź, pomożesz Fidze.
   - Fidze? To ta małolata? A jak ona ma w ogóle na imię? No bo przecież nie Figa.
   - A wiesz co? Ja sama nie wiem! - zaśmiała się Krysia. - Chyba Iga, czy jakoś tak, ale teraz masz okazję i sam się zapytaj. - Kobieta popchnęła go w stronę kuchni.
   - A ty tu po co? - prychnęła Figa na widok Maćka.
   - Przyszedłem ci pomóc? Babcia mi kazała.
   Figa uniosła brew i przewróciła oczami, jakby nie dowierzała, że taki bad boy słucha się babci i robi to, o co go poprosi.
   - Dobra, tam masz nóż i deskę.
   - Co TO miało znaczyć? - spytał zdziwiony i nieco poirytowany.
   - TO, czyli co?
   - Uniosłaś brew i przewróciłaś oczami. Wątpisz w moje zdolności? - Maciek charakterystycznie poruszył brwiami.
   - Skąd, ale w końcu chciałabym zobaczyć jak ponętnie i seksownie kroisz marchewkę! - Figa klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się do niego szeroko.
    Nic nie odpowiedział. Niechętnie poszedł po nóż i zaczął kroić marchewkę. Między nimi zapanowała głucha i dość napięta cisza. Ogólnie w domu panował istny harmider. Krysia rozmawiała o czymś ze swoją mamą, siostra Krzyśka pomagała Natalii w robieniu jabłecznika, a na dodatek grał telewizor, którego nikt nie oglądał, bo Krzysiek i Robert gdzieś się zwinęli.
    - Jak ty właściwie masz na imię ? - spytał ni stąd, ni zowąd Maciek.
    - A co cię to obchodzi? Przecież i tak z tego nic nie będzie... - Figa zrobiła smutną minę.
    - No to może powiesz mi, ile masz lat? Bo chyba nie trzynaście, bo wiesz... skoro poznaliśmy się na imprezie, to musiałaś mieć niezłe znajomości, żeby się dostać, czy coś...
    - To ty sobie wymyśliłeś wersję z imprezą. Ja jej wcale nie potwierdziłam.
    - Jak to? - Maciek zmarszczył czoło i przestał kroić marchewkę, co i tak mu strasznie mozolnie szło.
    - Człowieku, ty mnie o mało nie zabiłeś ! - warknęła i także odłożyła nóż.
    - Ah, no tak! Teraz już wiem, Mała Idiotka! No jak ja mogłem cię nie poznać ? - zaśmiał się cicho i spojrzał drwiąco w stronę Figii. - Co za zbieg okoliczności.
    - Niesamowity wręcz.

*
   W domu Ignaczaków panowała prawdziwie świąteczna atmosfera. Część żeńska gotowała, męska przygotowywała salon do kolacji ( choć i tak większość czasu spędzili przed telewizorem ), a dzieci ubierały choinkę. Z kuchni dobiegały różne zapachy zaczynając od ryby, przez zupy i sałatki do ciast. A nawet z głośników leciało Last Christmas oraz All I want for Christmas is you.
   A co przypadło Fidze i Maćkowi? Ani nie gotowali, ani nie siedzieli przed telewizorem, ani nawet nie ubierali choinki. Przypadło im zajmowanie się półrocznym Jasiem, bo jego mama jest zbyt dobrą kucharką, by zajmować się dzieckiem.
   - Może byś się nim trochę zajął? To w końcu twój kuzyn! - Figa próbowała przekrzyczeć płaczącego Jasia.
   - Przecież świetnie dajesz sobie radę! Ja tu jestem nawet zbędny. - Maciek wyszczerzył się w jej stronę i dalej przeglądał coś z internecie.
    Figa próbowała nie wyjść z równowagi. W tej chwili zatęskniła za dawnymi świętami z matką i czasem z ojcem; zatęskniła za kawałkiem pizzy, popijanej zimnym kakao i opłatkiem, którego zjadała w kilogramach.
    - Wiesz co? Gówno mnie obchodzą twoje humory i masz się w tej chwili zająć Jasiem! Ja go noszę od godziny, bolą mnie już plecy! - krzyknęła i zbliżyła się do Maćka zasłaniając mu ekran.
    - Ostro. Lubię ostre dziewczyny - syknął w jej stronę i delikatnie obliznął wargi.
    - Jesteś obleśny. Ja rozumiem, że chłopcy w twoim wieku mają jakieś zapędy seksualne, a ciebie to już szczególnie dotyczy, i możecie ruchać wszystko, co się rusza, więc nie patrz tak na mnie i zajmij się dzieckiem! Poruchasz później!
    - Później? Ciebie? Już? - Maciek uniósł brew do góry i uśmiechnął się delikatnie.
    - Dobra, siedź tu sobie, dupku.
    Figa wyszła z jej obecnego, chwilowego pokoju i poszła do pokoju Krzyśka, mając nadzieję, że tam się wyluzuje. Niespodziewanie przyszedł do niej Maciek i bez słowa wziął Jasia. Figa miała już coś powiedzieć, ale po prostu ją zatkało. Był on zdecydowanie dziwną osobą i w żaden sposób nie można go było rozgryźć. To było dla niej bardzo irytujące i chcąc czy nie, zaczął on ją strasznie intrygować.

_____
Dupek Maciek, huehue. Jesteśmy w połowie mniej-więcej.


środa, 7 listopada 2012

Słonecznik #10


      Do Ignaczaków cała trójka przyjechała późnym popołudniem. Pod domem stały już dwa samochody, więc nie byli sami.
     - O, są i moi dziadkowie - mruknął pod nosem Krzysiek i zgasił auto.
     - A kogo jeszcze mamy się spodziewać?
     - Czterech ciotek, trzech wujków, drugiej babci, siostra z mężem i synem, dwie kuzynki, trzech kuzynów z dziećmi i sąsiadka. Oprócz Świętej Pamięci męża, pana Józefa, nie ma nikogo, więc zawsze przychodzi do nas. - Krzysiek uśmiechnął się blado. - Idę otworzyć bramę.
      Natalia zbladła, zaczęła głośniej oddychać, a ręce jej drżały. Chwila, ona panikowała.
     - Figuś, chyba źle zrobiłyśmy - szepnęła z przerażeniem.
     - No pewnie, spędź święta sama, malując kolejny obrazek dla dzieci. Poza tym ja cię zupełnie nie poznaję! Miałaś odwagę wyprowadzić się z Kołobrzegu, mając osiemnaście lat, przespać się z gejem i jeszcze musiałaś wychować mnie sama! A ty się boisz świąt u rodziców Krzyśka?
     Natalia westchnęła, ale nic jej nie odpowiedziała, będąc cały czas w szoku. Poza tym chwilę potem przyszedł Krzysiek.
    - Nie stresuj się. Moja mama jest bardzo fajna, sama zobacz. - Krzysiek wskazał na Figę, która szła w kierunku mamy Krzyśka. Kobieta miała około sześćdziesięciu lat, choć wyglądała dużo młodziej. To chyba przez te wiśniowe włosy.
    - Dzień dobry ! - krzyknęła Figa z uśmiechem.
    - No cześć, cześć ! Co tak późno jesteście ? Obiad już zimny, muszę odgrzewać ! - Figa uśmiechała się z grzeczności. - A ty to Iga, tak? Krzysiek mówił mi o tobie bardzo dużo!
     - Umm.. ale ja nie jestem Iga tylko Figa! - poprawiła ją.
     - Figa? A co to za imię ?
     - To nie imię, to przezwisko.
     - Ahaa... No to jak ty masz na imię, co?
     Tego tematu Figa wolała uniknąć. Nie lubiła swojego imienia i rzadko kiedy się nim posługiwała. Tak mówili na nią tylko nauczyciele, koleżanki ze szkoły, choć Figa najchętniej nazwałaby je chorymi gimbuskami z wielkim ego.  No i Filip, ale tylko wtedy, gdy chciał jej dokuczyć.
      - Ojej, czyżbym czuła szarlotkę? - zmieniła szybko temat i wparowała szybko do przedpokoju, zostawiając mamę Krzyśka samą.
      - A nie mówiłem ? - szepnął Krzyś do Natki i delikatnie popchnął ją w kierunku swojej matki.
      - Dzień.... dobry... - wyjąkała Natalia i podała rękę kobiecie.
      - Ah, a tu mamy Natalię. Wspaniale wyglądasz, ten sweter bardzo ci pasuje. - Natalia nie wiedziała, czy mama Krzyśka ironizuje, czy mówi prawdę. - No, Krzyś bardzo dużo mi o tobie opowiadał!
     - Taak? A co konkretnie ?
     - Ojej, wszystko! Chodź, kochanie na herbatkę i ciasto to wszystko mi opowiesz, jak tam wam się żyje w ogóle. O, zapomniałabym ! Przejdźmy na ty. Nie lubię sztywnej atmosfery. Krystyna.
     - Natalia.
     Podały sobie dłonie i weszły do środka. Z Natki uszedł już cały stres. Figa bardzo dobrze się czuła w towarzystwie rodziny Krzyśka, a on sam był najbardziej szczęśliwy.
     - Dziś już nikt nie przyjedzie. Ale za to jutro, ohoho! Martyna, Andżelika, Kuba, Jurek! No i Ania dzwoniła! Będą jutro z samego rana razem z Maćkiem i Robertem.
     - O, no to super, zapoznam cię z Maćkiem! - powiedział Krzysiek do Figii, która tylko uśmiechnęła się delikatnie, jakby nie usłyszała, co Krzysiek do niej powiedział.
     Cała siódemka zjadła razem kolacje, a po niej Krzysiek z ojcem rozmawiali na prawdziwie męskie tematy piłki nożnej, Natalia z Krystyną zmywały naczynia, dziadkowie poszli do sypialni, a Figa wybrała się na zwiedzanie domu. W salonie było mnóstwo zdjęć. Dziewczyna zaczęła szukać zdjęcia Maćka, którym była strasznie zaintrygowana, choć nie chciała tego okazywać przed mamą i Krzyśkiem, a zwłaszcza Krzyśkiem. Niestety bardzo się zawiodła, widząc zdjęcie podpisane "Maciek i Ania", na którym był dwunastolatek z matką. Figa pokręciła głową z niezadowolenia i poszła dalej, szukać pokoju Krzyśka.

     Nazajutrz rano Krystyna wzięła się za przygotowanie ciasta, więc Krzysiek także się obudził, czując zapach Karpatki.
     - Wstajesz już ? - szepnęła zaspana Natka, przeciągając się mozolnie.
     - Mhm, a ty? - odparł, szukając po omacku ubrań.
     - No ja też, pomogę twojej mamie, ściągnę Figę z łóżka, nie będzie się opierdzielać.
     Natalia powoli usiadła na skrawku łóżka i przeciągnęła się jeszcze raz. Ubrała się szybko i zeszła na dół z Krzyśkiem, który chyba poddał się, szukając ubrań, bo paradował po kuchni w samych bokserkach.
     - Krzysiek ! - syknęła Krysia. -Ubierz się, tu są dzieci!
     Ignaczak skwitował to tylko krótkim ruchem dłoni. Wziął miskę z masą do karpatki i usiadł z nią przed telewizorem. Krystyna rzuciła mu szarą podkoszulkę, by chociaż zakrył tors, choć Natce tak się najbardziej podobało.
      - Figa, a ty co tu robisz? - spytała zdziwiona Natka. - Myślałam, że śpisz.
      - No widzisz... A ja... z panią Krysią i panią Ireną... gotujemy.
      - Natalka, tutaj masz składniki i rób jabłecznik, ja z mamą lepimy pierogi, a Figa kroi warzywa.
      Natalia usiadła przy stole i zabrała się za robienie ciasta. Czuła, jakby cofnęła się w czasie. Szesnaście lat wstecz. Zaczęła tęsknić za matką, za ojcem i za Kołobrzegiem.
     Z transu wyrwał ją dzwonek do drzwi.
     - O, to pewnie Ania, Robert i Maciek! - krzyknęła Krystyna. - Krzysiu, otwórz drzwi.
     I rzeczywiście była to starsza siostra Krzyśka z mężem i synem. Figa spodziewała się, że zaraz tu wejdzie jakiś dwunastolatek, który będzie robił zamieszanie wokół siebie, ale zamiast niego pojawił się chłopak nieco straszy od Figii. Miał ciemną karnację i brązowe, głębokie oczy. Z wyglądu nieco przypominał jakiegoś Latynosa.
     - Figa, a to właśnie Maciek - powiedział podekscytowany Krzysiek. - Figa - Maciek, Maciek - Figa. - Ignaczak poznał ich ze sobą szybko i odszedł, szczerząc się w stronę dziewczyny.

______
Macie Maćka, a dalej będzie go już tylko więcej i więcej. Chyba nie macie nic przeciwko?


sobota, 3 listopada 2012

Słonecznik #9


    Z pierwszym śniegiem wszystko minęło.
    Zbliżały się święta, a Natalia była jakaś nieobecna, rozdarta. Dostała propozycję od Krzyśka, żeby spędzić z nim święta i jego rodziną. Do tej pory spędzała Wigilię z Figą, czasem przyjeżdżał Kostek, ale w tym roku Figowski był w Nowym Jorku od sierpnia i nic nie zapowiadało by wrócił w grudniu. 
    Propozycja Krzyśka wydawała się nieco dziwna. Są ze sobą od września, z jego rodzicami widziała się tylko raz i to przez moment. Poza tym tam będzie cała jego rodzina, a ona i Figą są zupełnie obce i to by była krepująca sytuacja dla wszystkich. 
   
    Dzwonek, a raczej osoba dzwoniąca dawała o sobie znać już prawie dwie minuty. 
     - Idę, idę ! - krzyknęła Natalia, wychodząc z łazienki. 
     - Cześć, cześć ! - Do domu wparował Krzysiek , mówiąc o czymś bardzo szybko i mało wyraźnie. 
     - Poczekaj. O czym ty do mnie mówisz? 
     - Pa-kuj-się ! - krzyknął Natalii prosto do ucha. - Mam powiedzieć wyraźniej? - Pa-kuj-się! Wy-je-żdża-my! 
     - A gdzie niby? I co z Figą? - zdumiała się Natka, stojąc w bezruchu. 
     - Jeszcze dziś musimy być w Wałbrzychu, więc szybciej, bo nie chcę jechać po nocy. 
     - Krzysiek, nie wygłupiaj się. Do świąt jeszcze trzy dni. Daj mi się zastanowić. Ja jeszcze nie podjęłam decyzji. 
     Ignaczak przewrócił oczami. 
     - Masz pięć minut, rozumiesz? A tak poza tym to ja Figa podjęliśmy decyzję za ciebie. 
     - No a twoi rodzice? Nie mają nic przeciwko? - Natalia coraz bardziej przekonywała się do pomysłu Krzyśka. 
     - Ależ skąd ! Są zachwyceni, że w końcu znalazłem dziewczynę ! 
     - A Figa? 
     - Jestem pewny, że pokochają Figę tak samo jak ja. - Krzysiek uśmiechnął się ciepło do Natki i chwycił jej dłoń. 
     - Jedziemy, zakochane Słoneczniki? - spytała Figa, która od jakiegoś czasu zaczęła pojawiać się zupełnie znikąd.
     - Jedziemy, jedziemy, pakuj walizki do bagażnika, zaraz do ciebie dołączę - mruknął obojętnie Krzysiek, który tylko na chwilę oderwał wzrok od Natki.
     Figa pociągnęła za sobą dwie duże walizki i wyszła z domu. Natka stała nieruchomo z otwartą buzią.
     - Już mnie spakowaliście, tak?
     - Oczywiście. Kazałem Fidze wziąć twoją najseksowniejszą bieliznę - szepnął Natce do ucha, aż poczuła gęsią skórkę.
     Natalia zaśmiała się.
     - Ja się czasem o nią boję. No ale cóż.... - zamyśliła się - idę się umalować i trochę lepiej ubrać.
     Natalia pobiegła szybko na górę, a Krzyś poszedł pomóc Fidze, która jednak sama dała sobie świetnie radę.
     - Masz w rodzinie jakiś przystojniaków? - spytała Figa, charakterystycznie poruszając brwiami.
     - O, no pewnie! Jeden nawet stoi przed tobą. - Krzysiek wypiął dumnie pierś.
     - Oj, wiesz, że nie o to mi chodzi.
     - Oj, no wiem, no - odparł z ironią Krzysiek, naśladując ruchy Figi. Dziewczyna przewróciła oczami. - No mam takiego chrześniaka, ale sam nie wiem, czy będzie. Nie będę ci tego tłumaczyć, bo to zawiłe, bardzo zawiłe.
      - Okej, rozumiem, ale nie rozumiem jednego. - Krzysiek spojrzał na nią wymownie. - Czemu z nami nie zamieszkasz?
      - Słucham?
      - Słyszałeś, no. Wybacz, że to opowiem, no ale już nie jesteście najmłodsi. Poza tym te dojazdy cię męczą. Mieszkasz prawie na drugim końcu Rzeszowa ! No i... wiesz... ty to możesz w każdej chwili, a mama to już wiesz... długo nie czekaj.
     - Ale z czym ?
     - Z dzieckiem ! Chyba każdy facet, odpowiedzialny facet, by chciał je mieć, co nie?
     Krzysiek zamyślił się. To, co mówiła Figa miało sens. I teoretycznie to wygląda bardzo prosto; zaręczyny, przeprowadzka, ślub, dziecko. W praktyce Krzysiek wiedział, że to będzie długo trwało, pewnie nie będzie już tak kolorowo, no i bał się, że ta magia, jaka jest między nimi zginie. Ot tak.
     - Już jestem ! - z transu wyrwała go Natalia, wybiegająca z domu. - Telefon jest, torebka jest, kosmetyczka ! Figa, wzięłaś ją?
     - Oczywiście. Miałam ją na drugim miejscu mojej listy.
     - A co było na pierwszym ?
     - Stringi!
     Natalia przymknęła na chwilę oczy.
     - Figa, ty sobie na za dużo pozwalasz, wiesz?
     - Tak, tak, wiem. O, tata dzwonił - powiedziała, kiedy już wsiedli do samochodu.
     - I czego chciał?
     - Życzył mi wesołych świąt, tobie też. Prezent przyśle pocztą, wróci gdzieś w styczniu lub lutym i poznał jakiegoś projektanta. Mówi, że jest fajny - odpowiedziała z taką swobodą, że Krzysiek zaczął mieć do niej jeszcze większy szacunek. Nie znał nikogo bardziej tolerancyjnego niż Figa. Czasem nawet czuł się mniej dojrzalszy niż ona.
      - No to super.
      Przez resztę drogi każdy zajął się sobą. Panowała grobowa cisza i tylko co jakiś czas dawał o sobie znać telefon Figii, że czas go podładować. W końcu bateria się rozładowała, bo Filip zasypywał Figę wiadomościami na temat Ani i ich porywającej znajomości.
     Natalka próbowała się odprężyć i wyluzować przed spotkaniem z rodziną Krzyśka. Miała nieodparte wrażenie, że jego mama to typowa, w tym przypadku potencjalna, teściowa o fatalnej fryzurze, przewrażliwieniu na punkcie syna, wrodzonym instynktem i wrednością.
      A Krzysiek rozmyślał nad słowami Figi, coraz bardziej się do nich przekonując.

____
I wanna take you away ! huehuehue, trzymajcie się :)*