czwartek, 7 lutego 2013

Piękni ludzie


   - Dzień dobry.
   Był to głos męski. Niski, powodujący ciarki na plecach. Głos, który wie, czego chce i wie, co mówi. Taki głos musi mieć tylko jakiś niesamowity mężczyzna. Nie chodzi mi tutaj o wygląd zewnętrzny, bo taki jest najmniej ważny. No ale ważny jest, bo przecież każdy najpierw patrzy na wygląd, czy chce czy nie. Od razu możemy stwierdzić : o, ten to musi być fajny, bo nosi Vansy, Nike albo inne stylówki. Albo ma dłuższą grzywkę i tak się mu fajnie układa. No ten to musi być naprawdę zajebisty.
   Ale mi chodzi o wygląd wewnętrzny. Nie o wątrobę, która u większości z was jest jaka jest, ale o duszę i sumienie. Możecie sobie mówić, że istnieją bądź nie. Ale nie zaprzeczycie, że każdy ma charakter. Taki, czy inny, ale zawsze ma, prawda? Piękni ludzie z pięknym wnętrzem mają po prostu szacunek do innych. Nie zważają na to, czy ich lubią, czy nie. To w tych ludziach jest takie cudowne - że kochają mimo wszystko; że opiekują się sobą nawzajem; że są. Po prostu są i, że umieją kochać, a to naprawdę trudne. Być kochanym to nie sztuka, ale kochać, to już coś. Możecie sobie mówić, a ja to kocham takiego jednego/taką jedną. Kochacie, doprawdy? A rozmawiacie o wszystkim? A możesz na nim/niej polegać? A on/ona może na tobie? A ile razy dziennie rozmawiacie? A zwierzacie się sobie nawzajem? A wy w ogóle rozmawiacie? A czy on/ona wie o twoim istnieniu? Miłość, łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Miłość to bardzo złożony proces i przychodzi z czasem. Nie można powiedzieć: "Widziałam dziś zajebistą dupę i spojrzał się na mnie, a potem jeszcze raz go spotkałam! To musi być miłość!" Hola, hola, jaka miłość? Zauroczenie, to zrozumiem, ale miłość? Śmieszne jest to, w jaki sposób ludzie traktują miłość.
    Zgubiłam się w temacie. O czym ja pisałam? Ah, tak! Piękni ludzie...
   Nie muszą być ładni, chudzi i idealni. Nikt nie jest idealny. Można stać się idealnym dla ukochanego. Można być idealnym w jego oczach, w swoich nigdy, no chyba, że wpadniemy w samozachwyt. Wtedy jest gorzej. A ten mężczyzna był niesamowity pod każdym względem.
   - Bo wie pani, ja to właściwie powinienem być w pracy, a ona uparta i do lekarza nie chce iść i tak właśnie szybko przybiegłem, bo ona tam leży i umiera, bo tak się źle czuje. - Nachyla się jeszcze bardziej do okienka w aptece, a inni nadsłuchują.
   - A co jej jest? - odpowiada miła, starsza pani z ciepłym uśmiechem na twarzy, ciesząc się chyba, że są jeszcze tacy faceci.
   - No przeziębiła się. A wie pani, ja to jej mówiłem, żeby nie wychodziła dziś z Bobkiem, ale ona nie! Ona musi z nim wyjść. A Bobek, proszę pani, to taki nasz piesek. Taki malutki, włochaty i puchaty i ona to go tak kocha! A co jej jest? No to standardowo...Katar, kaszel, gorączka, ból gardła, głowa ją boli i plecy. I jest mi tak bardzo jej żal, ah! Proszę pani...
   Aptekarka dała mu cały stos leków i syropów, ale dodał, że syropy muszą być jakieś dobre, bo gorzkich, to ona nie wypije. A ludzie w aptece dziwili się, oh, dziwili. Bo jak to możliwe, że taki piękny mężczyzna jest z taką upartą i zrzędliwą kobietą? No co on w niej widzi?
   Widzi w niej cząstkę siebie. Kocha ją.
   I wrócił szybko do domu, przebijając się przez śnieg. Wpadł jak huragan, szybko zaczął szykować leki, herbatę, syropy, a co zrobiła ona? Ona do niego podeszła, choć zabronił jej wychodzić z łóżka. Wściekł się, ale nie bił jej, ani nie krzyczał. To była taka przyjemna złość. Pocałował ją w czółko i kazał natychmiast wracać do łóżka, ale ona tylko pokręciła głową.
   - Bo wiesz, to już jest koniec. Wyprowadzam się. Ah, biorę też Bobka.
   I tak właśnie kończy się ta bezwarunkowa miłość, która ich łączyła od kilku lat. To był koniec, dla niej definitywny, a dla niego to był koniec świata., bo to przecież ona była jego światem, a teraz ją stracił.

_____
Pojedyncze, krótkie opowiadanko, albo wstęp do czegoś dłuższego. Zobaczymy :)


10 komentarzy:

  1. pomimo, iż nie lubię zbytnio Zbysia, to jako piękny człowiek mi się podoba. Też nie rozumiem, jak można żyć ze zrzędliwą babą. I smutno mi się zrobiło, jak oczami wyobraźni zobaczyłam Bartmana z lekami, troszczącego się, a ona go zostawiła, sucz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ gdzie ty tutaj masz Zbysia?! :)

      Usuń
    2. Bobek jest zbysiowy, przynajmniej tak mi się wydawało.
      Mon Dieu, jeśli to nie on, to moje życie legnie w gruzach ;c

      Usuń
    3. No to legło, bo tutaj to tak bardziej bezosobowo miało być.

      Usuń
    4. A moje nie legło. Ale stałoby się tak, gdyby tu Zbysiu był. Dzięki, Miśka :****

      Usuń
  2. Do ostatniego akapitu towarzyszył mi uśmiech, bo to takie miłe i przyjemne, kiedy on się tak o nią troszczy, a później starłaś mi ten uśmiech jednym zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tu bartmana widzę również!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja Ci mówię, że tu osobowo będzie. Ma być.
    Bo ja chcę wiedzieć - kto?! :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Bobek. I dobrze, niech go zabiera i leci jak najdalej. Faceci to pieprzone gnomy. Na do widzenia, to niech mu jeszcze tą grypę zostawi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja, jak to ja mam w zwyczaju, śmieję się często. I tutaj też zaczęłam, końcówka rozwaliła mnie totalnie. Niby bezosobowe, ale ja tu Zbyszka widzę.

    OdpowiedzUsuń