What's gonna kill you is the second part
Pana M nie było tydzień. On nie dzwonił, ja tym bardziej. Myślałam, że już się z tym uporał, dlatego nie przychodzi. Pod koniec tygodnia to już nawet zapomniałam o Panu M.
Ale znów przeszły mnie ciarki, kiedy usłyszałam jego niski głos za drzwiami mojego pokoju.
- Ależ, proszę pana! Pan nie jest umówiony! - krzyczała sekretarka, trzymając go za skrawek koszuli.
- Ja? Ja jestem! - odburknął i wtedy lekko zdrętwiał na mój widok. A może znów przeszyła go fala gorąca? - Przepraszam.
- Spokojnie, ten pan jest umówiony - mruknęłam pod nosem i weszłam z powrotem do pokoju. Pan M poszedł za mną.
Nie był już spięty, wręcz przeciwnie. Był zdenerwowany i może lekko załamany. Usiadł na fotelu i ciężko oddychał. Patrzyłam na niego z przymrużonymi oczyma, usta wygięłam w lekki dzióbek i czekałam.
- Ja pierdole - rzucił i zagryzł dolną wargę. Zaśmiał się głośno. - To mnie zabija, wiesz?
Milczałam, choć Pan M oczekiwał ode mnie odpowiedzi. Chociażby głupiego "wiem".
- Jej fotografie...filmy...ręcznie robione wazony.
- Jeśli uważasz, że to już jest ta pora, spal to wszystko, wyrzuć.
- Próbowałem. Próbowałem nie raz, ale zawsze kończyło się na kilku łzach, piwach i wspomnieniach. Sam nie wiem, czemu to tak na mnie działa. Powinienem zapomnieć, ale przez te kilkanaście dni nie udaje mi się to. A może powinienem się wyprowadzić? Albo zmienić mieszkanie...Tam wszystko mi się z nią kojarzy. Dwa dni temu nawet chciałem się zabić. Ale byłem zbyt pijany i nie umiałem otworzyć okna - zaśmiał się. - Głupie, co nie? Przecież to tylko złamane serce. To tylko kobieta. One wszystkie są takie same! - Wyprostowałam się. - Ale kobiety są niesamowite. Potrafią omamić człowieka, że traci dla nich głowę. Zakochanie, pf! A na co to komu? Same straty! Teraz to już nawet kumple mają mnie dość. Stałem się totalnym "no life", jak to mówią. Od rodziców nie odbieram telefonu, mam zaległe rachunki do zapłacenia, a w domu mam totalny burdel. Brakuje jeszcze półnagich dziwek. Czy to normalne? Powiedz mi.
Znów milczałam, a Pan M patrzył na mnie ze złością. Jakby to była moja wina, choć on raczej obwiniał wszystkie kobiety. Zarzucał im gwałt na emocjach, bo jego miłość go zostawiła.
To go rzeczywiście zabijało.
- Ile jeszcze będę cierpieć?! Ile?! Już nie chcę, już mnie to męczy...Nie chcę się zakochać. Już nigdy!
- Po jednym nieudanym związku przekreślasz całe swoje szczęście? Ona po prostu nie była ci pisana. A może inna będzie? Świat nie kończy się na jednej miłości. Oczywiście, to bardzo piękne i romantyczne, gdy tak jest, no ale z reguły nigdy nie jesteśmy do końca z naszą pierwszą miłością.
- A może ja już nie umiem być szczęśliwy?
- Nie mów tak. A jeśli tak mówisz, to może po prostu nie chcesz być szczęśliwy? Jesteś załamany, to normalne po rozstaniu. Wiesz ile osób do mnie przychodzi właśnie z takimi problemami? Całe mnóstwo! Musisz swoje przeboleć.
- Ale ile to jeszcze potrwa, ile?!
- Aż spotkasz kogoś, Panie M.
- A jeśli nie spotkam? A jeśli z nikim innym nie będę tak szczęśliwy jak z nią? Mam być z kimś na siłę?
- Nie. To absurd. - Zamyśliłam się przez chwilę i skupiłam swój wzrok w pustej, bordowej ścianie.
- Ale piwo nie jest absurdem. Piwo jest dobre. Przynajmniej sprawia, że zapominam. Dzięki za rozmowę. Może jeszcze wpadnę. Wpadnę, gdy mój świat złamie się na pół, okej?
- Ale..
Nie zdążyłam. Pan M wyszedł, a ja już nie kontrolowałam tego przypadku.
___________
Co ja tam mogę napisać, Słoneczka? Ferie się kończą, dupnie troszkę, cnie?
Znów milczałam, a Pan M patrzył na mnie ze złością. Jakby to była moja wina, choć on raczej obwiniał wszystkie kobiety. Zarzucał im gwałt na emocjach, bo jego miłość go zostawiła.
To go rzeczywiście zabijało.
- Ile jeszcze będę cierpieć?! Ile?! Już nie chcę, już mnie to męczy...Nie chcę się zakochać. Już nigdy!
- Po jednym nieudanym związku przekreślasz całe swoje szczęście? Ona po prostu nie była ci pisana. A może inna będzie? Świat nie kończy się na jednej miłości. Oczywiście, to bardzo piękne i romantyczne, gdy tak jest, no ale z reguły nigdy nie jesteśmy do końca z naszą pierwszą miłością.
- A może ja już nie umiem być szczęśliwy?
- Nie mów tak. A jeśli tak mówisz, to może po prostu nie chcesz być szczęśliwy? Jesteś załamany, to normalne po rozstaniu. Wiesz ile osób do mnie przychodzi właśnie z takimi problemami? Całe mnóstwo! Musisz swoje przeboleć.
- Ale ile to jeszcze potrwa, ile?!
- Aż spotkasz kogoś, Panie M.
- A jeśli nie spotkam? A jeśli z nikim innym nie będę tak szczęśliwy jak z nią? Mam być z kimś na siłę?
- Nie. To absurd. - Zamyśliłam się przez chwilę i skupiłam swój wzrok w pustej, bordowej ścianie.
- Ale piwo nie jest absurdem. Piwo jest dobre. Przynajmniej sprawia, że zapominam. Dzięki za rozmowę. Może jeszcze wpadnę. Wpadnę, gdy mój świat złamie się na pół, okej?
- Ale..
Nie zdążyłam. Pan M wyszedł, a ja już nie kontrolowałam tego przypadku.
___________
Nie narzekaj, mnie skończyły się kilka tygodni temu.
OdpowiedzUsuńPanie M, ileż w panu optymizmu!
,,Mógłbym rozliczyć każdą z was za gwałt na emocjach
OdpowiedzUsuńAlbo obrócić to w żart i ukryć rozpacz (...)
Mógłbym przestać udawać, że jakoś sobie radzę bez niej
I zacząć wierzyć w to, że będziemy razem w niebie...''
Mógłbyś Panie M!
No dupnie, bo ja bym jeszcze ferie dłużej chciała, ale tam... Pan M mi humor poprawia! Bo ja wiem, że on się z tego wygrzebie. W końcu ma do pomocy naszą cudną panią psycholog, cnie?
OdpowiedzUsuń