First, you think the worst is a broken heart
Zapukał.
Przeszły mnie ciarki.
- Proszę.
Drzwi lekko się uchyliły, a po chwili zobaczyłam w nich wysoką postać z lekko przestraszonymi oczami, choć reszta jego twarzy zdawała się zgrywać pozory twardego.
- Chyba pomyliłem pokoje... - powiedział lekko zażenowany. Chyba zaczął się rumienić, albo po prostu przeszyła go fala gorąca, bo stał blisko grzejników w grubej kurtce.
- Zostawiła pana, Panie M - stwierdziłam i uśmiechnęłam się, gdy jego dłoń kurczowo trzymała klamkę. Nie nacisnął jej i nie wyszedł. - Siadaj.
Był spięty, bardzo spięty. Usiadł na fotelu obok mnie, patrząc się w podłogę bądź pustą ścianę, nerwowo potrząsając nogami. Na czole pojawiły się krople potu, ale on nic sobie z tego nie robił.
- Może pan zdjąć kurtkę. Myślę, że nasz rozmowa potrwa trochę dłużej, niż pan myśli.
Pan M zdjął kurtkę, powiesił ją na wieszaku i znów wrócił na miejsce na fotelu.
- Nigdy nie myślałem, że będę u psychologa, serio - wydusił w końcu z siebie, ale nadal był spięty.
- Kiedyś musiał być ten pierwszy raz. A poza tym, to normalnie. Psycholog też dla ludzi.
Nie odpowiedział. Bawił się opuszkami palców, a ja po raz pierwszy bałam się zacząć rozmowy, bo miałam wrażenie, że Pan M zaraz się rozpłacze jak małe dziecko.
- Może to za wcześnie? - spytałam, poprawiając okulary.
- Nie, chyba nie. Z resztą nie wiem. Nie znam się.
- Może najpierw mi opowiesz o waszej znajomości?
Pan M wziął głęboki wdech.
- Poznaliśmy się bardzo dawno temu. Jeszcze w liceum. Z początku traktowałem ją jak zwykłą koleżankę z równoległej klasy. Dopiero potem jakoś zaczęło się to zmieniać. W końcu zagadałem, zaprosiłem ją na kawę i puf! zakochałem się na zabój.Pamiętam, że miała piękne, gęste, kasztanowe włosy. Uwielbiałem je dotykać. A jak się spotkaliśmy, to pamiętam, że miała taką białą sukienkę, bo to wtedy czerwiec był. I miała okulary i gdy się spotkaliśmy, to pamiętam, że powiedziała takie zdanie : "Cześć, stresuję się, a ty?". A ja byłem jeszcze bardziej zestresowany od niej, ale cholernie mi zależało. Nadal mi chyba zależy. Potem ją odprowadziłem pod dom. Miała piękny ogród. Była ławka i nad tą ławką było winogrono. Piękne i gęste. Zawsze tam siadaliśmy i tam ją pierwszy raz pocałowałem. Pamiętam do dziś każdy szczegół. Pamiętam, że akurat niedaleko przejeżdżała czerwona Syrenka. I słońce świeciło. I było jakoś kilka minut po siedemnastej. I piliśmy kompot wiśniowy jej mamy, a potem leżeliśmy w trawie i patrzyliśmy na chmury. A teraz? Teraz nawet psa mi nie zostawiła! Zajmowałem się nią najlepiej jak tylko mogłem. Nie podała mi nawet powodu, dla którego odeszła. Może to w sumie moja wina? Sam już nie wiem. Ona była moim światem. Wie pani, co? Wcześniej myślałem, że zniosę wszystko. Byleby ona przy mnie była. A teraz najgorsze mnie spotkało, bo najgorsze to właśnie złamane serce.
- Chyba za bardzo dramatyzujesz. Złamane serce to poważna sprawa, ale na tym świat się nie kończy.
- Nie rozumiesz.
Nawet nie wiem, kiedy przeszliśmy na Ty.
- Czego?
- Bo dla mnie teraz wszystko się skończyło. Wspólne śniadania, obiady, kolacje. Już nigdy nie usłyszę jej śmiechu, nie zobaczę łzy i nigdy nie dotknę. Zostały mi tylko nagrania i fotografie, które pewnie spalę. I tak naprawdę nie wiem, czy to moja wina, czy jej. Nic już nie ma.
- Musisz mieć zajęcie. Musisz zrobić krok w przód, nie stój w miejscu.
- Została mi tylko praca, która coraz mniej mnie fascynuje. - Pan M spuścił głowę. - Będę się zbierał, wpadnę może niedługo. No chyba, że zapiję się w trupa.
Pożegnałam go wzrokiem.
Tak, Panie M, teraz pan będzie przechodził przez 6 stopni rozstania.
__
Wita Was Pan M, który póki co będzie anonimowy i być może niedokończony, ale coś jest, więc jest mój mały sukces. Trzymać się, Słoneczka :*
Happy Valentine's Day!!!
na Pana M obstawiam Winiara lub Wlazłego... zobaczymy, jak to będzie dalej :) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się sposób, w jaki opisałaś jego niepewność i zdenerwowanie.
OdpowiedzUsuńLubię Pana M.
OdpowiedzUsuńzestresowany Pan M. podoba mi się to.
OdpowiedzUsuń