czwartek, 13 grudnia 2012

Słonecznik #18


   Błędy. Mamy prawo je popełniać, ale najważniejsza rzecz to wyciągnięcie wniosków i ewentualna poprawa. Błąd popełnił każdy i ty, i ja i oni też. A najgorsze są skutki i ta cholerna niemoc.
   Figa obudziła się pierwsza. W domu było cichutko, słychać było tylko oddech Maćka. I wtedy zorientowała się, że jest zupełnie naga. Nie mogła sobie nic przypomnieć, krew pulsowała coraz szybciej, głowa bolała coraz mocniej, łzy napływały do oczu. Panika, strach, przerażenie. Wstała z łóżka i zaczęła zbierać ubrania z podłogi. Szybko pobiegła do łazienki, by wziąć krótki prysznic. Czuła się brudna, zmęczona i nie wiedziała, co się tak naprawdę stało. Założyła czystą bieliznę i stary, wyciągnięty, pomarańczowy sweter. Na dole panował jeszcze gorszy bałagan niż na górze. Nawet nie chciało się jej na to patrzeć. Wyciągnęła z lodówki butelkę zimnej, wręcz lodowatej wody i duszkiem wypiła prawie jej połowę.
    - Dobrze, że pijesz - usłyszała tuż za sobą niski głos Maćka. Odruchowo przygryzła wargę. - Jak się czujesz? - spytał z troską, podchodząc bliżej.
    Figa odwróciła się. Wtedy zobaczyła, że jest calutki podrapany i jakoś żal jej się zrobiło tego Maćka idioty. Ale przypomniała sobie, że to jednak zwykły dupek i ćpun.
   - Jak mam się czuć? Obudziłam się rano z potwornym bólem głowy i zupełnie naga, a jakby tego było mało, to obok leżałeś ty! Możesz mi to wyjaśnić?
   Maciek przetarł twarz i głośno westchnął.
   - Tak, zaraz ci wytłumaczę, ale nie teraz. Trochę się ogarnę, bo mam mordę jak ciężarówka - odparł z delikatnym, aczkolwiek wymuszonym uśmieszkiem. Jak to strasznie irytowało Figę. Nawet już nie była w stanie mu odpowiedzieć. Otworzyła tylko usta i rozłożyła ręce. Maciek kazał jej poczekać i szybko pobiegł do łazienki, a pobiegł tam tylko dlatego, żeby wymyślić jakąś sensowną historyjkę. Nie mógł jej powiedzieć o tym, co stało się w nocy, bo to byłby jego koniec. Ale w sumie, gdy tak spojrzał w lustro, to miał rzeczywiście mordę jak ciężarówka. Z lekka się ogarnął i z cudną historyjką wrócił na dół.
   - Więc? - Figa czekała już na niego z dwoma kubkami kawy. Aż się zdziwił, że zrobiła także dla niego.
   - Nic specjalnego. Była impreza, trochę za dużo wypiłaś, coś na siebie wylałaś, czy się obrzygałaś, znalazłem cię, zaprowadziłem do pokoju i to wszystko.
   - Więc czemu byłam naga?
   - Nie wiem, może sama się rozebrałaś? Przyniosłem cię, a potem usnęłaś, więc wróciłem na imprezę.
   - To czemu ze mną spałeś i czemu jesteś cały podrapany, co? - Figa coraz bardziej drążyła temat, coraz bardziej naciskała, chciała go złamać, bo wiedziała, że coś kręci.
   Maciek upił łyk kawy i dopiero odpowiedział. Chyba chciał zyskać na czasie.
   - Uparta jesteś! Ja też wszystkiego nie pamiętam. Oczekujesz ode mnie rzeczy niemożliwych.
   Wydawało jej się, że on się w końcu zmieni, ale dziś znów był tym samym dupkiem, materialistą i egoistą. Nie miała ochoty go widzieć, gadać z nim, ani mieć cokolwiek wspólnego. Zawiodła się na nim już trzeci raz.
   - I co? I myślisz, że ja to tak zostawię? Pakuj się lepiej, bo gdy tylko wróci mama i Krzysiek mówię im wszystko! Nie będę znosiła twojego chamstwa, rozumiesz? - Figa wstała z krzesła i spojrzała na niego groźnie, ale znów nie była pewna, że to zrobi. Tyle razy mu to obiecywała, a on nadal tu mieszkał.
   - I co? Zakapujesz mnie? Odważysz się? Wiesz, szczerze to w to wątpię. Jesteś zwykłym tchórzem, a poza tym masz do mnie słabość. Nie pozbędziesz się mnie tak szybko, uwierz. - Maciek złapał ją za podbródek i uniósł go do góry, tak by spojrzeć jej w oczy.
   - Nie dotykaj mnie i posprzątaj ten syf.
   Figa odeszła z kubkiem kawy, a Maciek znów został sam. Czuł się potwornie, okropnie i jak nie on. To nie był ten on, którego znał dobrze. To był inny Maciek.
   I ten już normalny Maciek mozolnie wziął się do sprzątania salonu i całej reszty domu. I wszystko skończyło by się bardzo dobrze, gdyby nie to, że Natka wróciła troszkę wcześniej z Warszawy. Zastała cały ten bałagan i sprzątającego Maćka, ubranego tylko w spodnie. Nic nie powiedziała. Jedyne, co zrobiła to wypuściła walizkę z rąk, wyszła i weszła, jakby to był tylko skutek jej niewyspania.
   - FIGA! - wrzasnęła cała czerwona ze złości. Maciek miał nadzieję, że Figa jakoś jej to wytłumaczy, bo przecież miała do niego słabość...
   - Co tam? - mruknęła obojętnie, trzymając ręce w kieszeni starych dresów.
   - Ty się jeszcze pytasz "Co tam?"?! Figa, oprzytomniej i wyjaśnij mi to.
   - Proszę pani... - zaczął niepewnie Maciek, ale Natalia przerwała mu gestem dłoni, nawet na niego nie spojrzała. Utkwiła wzrok w córce.
   - To raczej nie możesz mieć pretensji do mnie tylko do Maćka. On to zorganizował, mnie proszę w to nie mieszać - odparła spokojnie i wróciła na górę.
   - Ja wytłumaczę... - zaczął niepewnie Maciek, ale nie było na to wytłumaczenia. Żadnego.
   - Tak, będziesz się tłumaczył, ale nie mi, tylko Krzyśkowi w poniedziałek. Na razie sprzątaj.
   Natalia pokręciła głową, wzięła walizkę i wyszła z domu nawet nie mówiąc, gdzie idzie. Wróciła dopiero po kilku godzinach już wieczorem. Zastała dom wysprzątany i prawie pusty. Motoru Maćka nie było i jego samego też nie. Figa siedziała w swoim pokoju i przeglądała coś w Internecie. Natalia próbowała z nią porozmawiać, ale Figa kompletnie nic nie chciała mówić. Zamknęła się w sobie i w ogóle nie odzywała się nawet na inne tematy.
   Krzyś wrócił w poniedziałek po południu ze srebrnym medalem. Oczywiście Natalka zaczęła mu gratulować, całować i gotować coś pysznego. Figa rzuciła tylko krótkie "gratuluję" i znów siedziała cicho. Krzysiek nawet nie zorientował się, że nie ma Maćka. Zrobił to dopiero, gdy jego chrześniak zapukał do drzwi.
   - Figa, otwórz - rzuciła obojętnie Natalia, szykując się na poważną rozmowę z Krzyśkiem.
   Figa przewróciła oczami, otworzyła drzwi i znów wróciła na swoje miejsce przed telewizorem. Próbowała się nie przejmować Maćkiem, mieć totalnie wyjebane, ale nie potrafiła. Szczególnie teraz, kiedy Natalia zacznie drążyć temat imprezy, na której ona się tak upiła, że nie wiedziała, co się dzieje. I najgorsze było to, że nic nie pamiętała.
   - Cześć - powiedział cicho Maciek, wycierając buty. - Przyszedłem wziąć resztę rzeczy.
   - Jakich rzeczy? - Krzysiek zmarszczył brwi i zaczął dokładnie lustrować Natkę. - Możecie mi powiedzieć, co się tutaj stało?
   Natalia wymownie spojrzała na Maćka, żeby to właśnie on wszystko opowiedział Krzyśkowi, bo ona sama też mało co wiedziała. Po chwili spojrzała się także na Figę, ale ona nawet się nie odwróciła. Cały czas oglądała telewizję i udawała, że ją to w ogóle nie obchodzi. No właśnie - udawała.
   Maciek w bardzo dużym skrócie opowiedział o imprezie, tłumaczył się, że miało być tylko kilka osób, ale każdy przyszedł z kimś i tak wyszło. O alkoholu nic nie wspominał, bo Krzysiek nawet nie pytał. Powiedział, tylko, że bardzo się na nim zawiódł i jutro rano dzwoni do jego rodziców.
   - Rozumiem, teraz pójdę się już spakować.
   - Jakie pakować? Myślisz, że pozwolę ci tak odejść? Zostaniesz tutaj, a jutro razem z twoimi rodzicami zdecydujemy, co dalej. Idź do siebie - powiedział Krzysiek. Miał bardzo smutne oczy. Natka jeszcze nigdy go takiego nie widziała. - Figa, ty coś jeszcze wiesz, prawda? - spytał, podchodząc do niej.
   - Nic nie wiem. Nie chcę o tym mówić - odparła sucho i pobiegła na górę.
   Natalia westchnęła i oparła głowę o ramię Krzysia.

   Krzysiek, Natalia, Ania i Robert ustalili, że Maciek zostanie u nich dopóki nie skończy osiemnastki, czyli do końca kwietnia. Został jeden miesiąc, a w tym jednym miesiącu wszystko się mogło zdarzyć.
   Fidze już było wszystko jedno. Przestało jej zależeć, żeby na siłę go jakoś zmienić, poznać i zaprzyjaźnić. Teraz już liczyła dni do końca kwietnia, bardziej przyłożyła się do nauki i czasem pomagała Natce w przygotowaniu ślubu. Rzecz jasna ślub miał być kościelny, suknia miała być z pięknym, długim welonem, garnitur Krzysia miał być czarny z białą muszką. Gości nie było dużo, większość od Krzysia z rodziny, bo Natalka nadal nie chciała godzić się z rodzicami. Uważała, że na to już za późno. Sala już była zajęta, menu ustalone. Zostały do kupienia tylko sukienka i garnitur, czyli teoretycznie najprostsze rzeczy, ale w praktyce było dużo gorzej. Szczególnie u Natki, która, jeśli chodzi o sukienkę, była bardzo wybredna.
   W końcu nadeszły długo wyczekiwane egzaminy Figi. Część humanistyczna poszła jej dużo lepiej niż matematyczno-przyrodnicza, a niemiecki wręcz fantastycznie, bo trzeba dodać, że Figa zdecydowała się zdawać niemiecki za sprawą Jochena. Takie wrażenie odnosiła, choć na wyniki wolała nie patrzeć.
    Figa do domu wróciła gdzieś na trzynastą. Najchętniej poszłaby do Filipa, ale musiał gdzieś jechać z rodzicami. Sam nie wiedział gdzie. Figa była jakaś przybita, nieobecna, miała humory i na dodatek spóźniał się jej okres. Oczywiście myślała, że to przez stres związany z egzaminami, ale teraz egzaminy się skończyły, a tu nadal nic. Próbowała o tym nie myśleć, bo często tak się zdarzało.
   Natalii nie było, a Krzysiek pewnie pojechał kupować garnitur. Maciek pewnie był w szkole, choć, jak sądziła Figa, pojechał pracować.
   - Doprawdy szybkie tempo, kupować garnitur dwa tygodnie przed ślubem - powiedziała sama do siebie.
   Zdjęła buty i rozpięła białą bluzkę. Mogła cieszyć się przynajmniej godziną spokoju. Rozłożyła się na sofie, zakładając nogę na nogę. Była wykończona i marzyła o bardzo długich wakacjach.
   I właśnie wtedy do domu wszedł ktoś. Figa gwałtownie odwróciła głowę, zapinając guziki bluzki.
   - A ty nie w szkole? - prychnęła do Maćka.
   Nie odpowiedział. Przemknął szybko do łazienki, zasłaniając się kawałkiem brudnej chusteczki. Figa przygryzła wargę, przeklęła siebie, że znów próbuje się do niego zbliżyć, że znów chyba tego chce.
    - Mogę wejść? - spytała i zapukała do drzwi. Znów nie usłyszała odpowiedzi. Niepewnie nacisnęła klamkę i weszła do środka. - Jezu Chryste! - krzyknęła i zasłoniła usta dłońmi.
    Maciek stał przy lustrze, cały czas przemywając twarz wodą. Ze skroni lała mu się krew, miał podbite oko i chyba złamany nos. Figa szybko do niego podbiegła, chwyciła ręcznik i delikatnie otarła wodę.
    - Trzeba to opatrzyć - powiedziała stanowczo. - Chodź do kuchni, gdzieś tam powinna być apteczka.
    Zatkało go. Nie mógł powiedzieć nic, znów poczuł coś... Coś jakby fascynacja.
   Figa wyjęła z apteczki wodę utlenioną i kilka gazików.
    - Kto ci to zrobił? - spytała, ale po chwili zdała sobie sprawę, że niepotrzebnie, że znów coś się stanie, coś w niej pęknie.
    - Mam mówić prawdę czy kłamać?
    - Tylko prawdę. Zawsze mów mi prawdę.
    - Odszedłem. Skończyłem z tym dla ciebie.
    - Czemu dla mnie?
    - Bo jesteś dla mnie dobra i mnie rozumiesz.
    - Więc powiedz mi, co się wydarzyło, kiedy była impreza.
    - Czemu chcesz to wiedzieć?
    - Bo mam swoje powody.
    - Jakie?
    - Spóźnia mi się okres.

_______
proszę, Gio :*
jak tak dalej pójdzie, to skończę przed świętami.
O, a tutaj takie coś : Ciekawa książka w jeszcze ciekawszej okładce./

6 komentarzy:

  1. A dziękuję <3
    Dziękuję za Figę i za zmieniającego się Maćka. I przeczuwam, że w Fidze coś rośnie (boże, jak to dziwnie brzmi). Będą kłopoty :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem niezłe ma te powody... Ciekawe co wymyślisz dalej, na szczęście do świąt niedaleko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja już mam calutki Słonecznik napisany, nic tu nie wymyślę ;) Nic, tylko dodawać!

      Usuń
  3. będą kłopoty. xd
    lubię to ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Miśko moja, ja wiem, że tu będzie się działo. Końcówką zmiotłaś mnie z powierzchni ziemi! To było słodkie i aww i Figa jest w ciąży. Niby zdradzić nie chcesz, ale ja wiem, o.
    Daj mi tego Jochena. Nauczy mnie niemieckiego i jeszcze anatomii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uhuhuh Figa i dziecko ♥. A Krzyś ze smutnymi oczami łamie serce.

    OdpowiedzUsuń