Maciek zniknął i raczej nikogo to nie zdziwiło. Tacy ludzie, jak on, zawsze chodzą własnymi drogami. Zupełnie jak koty. Tak w sumie, to nie było czasu na przejmowanie się Maćkiem i nawet Figa powoli o nim zapominała, choć przeżyła z nim kilka chwil. I tych dobrych i tych złych. Tak w zasadzie to ona sama nie mogła sprecyzować, co do niego czuje. Z jednej strony bardzo ją do niego ciągnęło, nie mogła przestać o nim myśleć. Nadal nie może zapomnieć, choć próbuje, bo wie, że ich znajomość to nie jest nic dobrego. Maciek chyba czuł podobnie, dlatego się usunął i po prostu wyjechał.
Przygotowania do ślubu w końcu ruszyły na dobre. Każdy miał kreacje i odpowiednie dodatki, menu ustalone, sala zamówiona, goście zaproszeni, kościół udekorowany, świadkowie także są. I wszystko w końcu wróciło do normy. A najszczęśliwsi znów byli Natka i Krzyś.
Siedemnastego maja odbył się wieczór panieński Natki i wieczór kawalerski Krzysia.
Natalia spędziła go w towarzystwie Moniki i Olgi - koleżanek z pracy. Wpadło też parę innych dziewczyn, m.in żona Maćka Dobrowolskiego, dziewczyna Zbyszka oraz żona Oliega. Figa powiedziała, że chętnie zostanie, ale gdy dowiedziała się, że nie będzie striptizera, zrezygnowała i poszła na noc do Filipa. I tak początkowo miał wyglądać ten wieczór. Pierwsze przyszły Monika i Olga z butelką czerwonego wina, więc, jak to zwykle one, zaczęły się nad sobą użalać, że już prawie mają czterdziestkę, a tu zero faceta, zero dzieci i zostaje tylko praca. Nawet nie ma porządnego seksu. Natalia powoli uwierzyła, że to serio będzie tak wyglądać, ale wszystko się zmieniło, gdy wpadły inne dziewczyny. Każda z butelką wódki w ręku.
- Natalka, a oto atrakcja specjalna! - wrzasnęła głośno Aśka, kiedy próg mieszkania przekroczył wysoki i bardzo umięśniony brunet. ( Nie, nie był to Krzyś.)
- Striptizer? - mruknęła Natka w stronę Aśki, która cicho zachichotała.
Monika zajęła się alkoholem, bo ostatnio tylko to jej wychodziło, a reszta aż podskakiwała z radości, kiedy striptizer powoli, pomalutku się rozbierał.
Krzysiek natomiast spędził w wieczór w towarzystwie kolegów z klubu i reprezentacji. Wieczór ten spędzili u Zbyszka na wsi, z tym, że teraz było lato, więc spokojnie mogli wskoczyć do pobliskiego stawu. I tak zrobili już po pierwszym głębszym. Po jakiejś godzince wrócili do domku i było podobnie jak na Sylwestrze. Nikola bawił się drinkami, Piter zajął się sprzętem, a Jochen był Dj. Gdzieś koło dwudziestej drugiej pojawiło się kilka striptizerek, muzyka nagle umilkła, Nikola przestał robić drinki. Wszyscy faceci stanęli jak wryci. A potem dziewczyny zaczęły swoją robotę i impreza trwała dalej.
Ślub zaczynał się o godzinie czternastej, więc o dziesiątej każdy musiał się w miarę ogarnąć. A w szczególności Krzysiek i jego świadek, czyli Zbyszek. Łazienka była zajęta już od samego rana. Najpierw przez Krzyśka, który zniknął już około ósmej i pojechał do mieszkania Zbyszka, by tam w spokoju przygotować się do ślubu, bo wiedział, że w domu będzie istny harmider. Jeszcze jak mają przyjść koleżanki Natki. Babiniec jak się patrzy. Tak więc już od dziewiątej Monika i Olga wpadły, obudziły Figę, Natkę i zaczęło się! Malowanie paznokci, robienie fryzur, makijaże, kreski, tusze, szminki, lakiery, perfumy, spinki, lokówki, prostownice. Koło dwunastej wpadła Aśka w pięknej pomarańczowej sukience i idealnie prostych włosach. Natka już też prawie była gotowa, bo trzeba było przyznać, że Monika i Olga były świetnymi makijażystkami, fryzjerkami i stylistkami w jednym. Tak więc zostało im jeszcze sporo czasu, by zrobić bóstwo z Figi. Najpierw zrobiły jej delikatne fale, potem idealnie dobrały makijaż, a na koniec stwierdziły, że Natka była niepoważna, kupując Fidze czarną sukienkę i szybko wybiegły z domu, krzycząc coś, że wrócą za pół godziny z nową. I wróciły z bardzo ładną, dziewczęcą sukienką w kolorze błękitu. Wszystkie zgodnie uznały, że ta sukienka jest dużo lepsza od poprzedniej i właśnie wtedy przyjechał Zbyszek swoim autem.
- A gdzie Krzysiek? - zdziwiła się Aśka.
- Mama jest staroświecka i uważa, że to przyniesie jej pecha - odparła Figa i przewróciła oczami.
Monika i Olga wsiadły do samochodu Olgi, a Natalia, Figa i Aśka szybko wskoczyły do samochodu Zbyszka, bo dochodziła czternasta.
I właśnie przed kościołem stał Krzysiek, co chwila zerkający na godzinę. Najpierw wysiadła Figa, szybkim krokiem skierowała się w stronę kościoła i usiadła w pierwszej ławce obok rodziców Krzysia. Odruchowo odwróciła się za siebie. Siedziała tam siostra Krzyśka, ale nie zobaczyła Maćka. Chyba się zawiodła. Ale więcej nie zaptrzątała sobie tym głowy, bo zabrzmiał Marsz Weselny i oczy wszystkich skierowane były w kierunku pary młodej. Obydwoje wyglądali naprawdę obłędnie, jak z bajki. I ten welon Natali, sięgający aż do samych stóp, i ten uśmiech Krzyśka, i wszędobylscy siatkarze. To chyba najbardziej podobało się koleżankom Natalii.
Sama Natalia miała łzy w oczach przez całą mszę. A gdy już doszło do składania przysięgi małżeńskiej, popłakała się jak małe dziecko. Nie mogła nic powiedzieć.
- Ja, Krzysztof, biorę sobie ciebie, Natalio, za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci - powiedział powoli Krzyś.
W tym momencie nawet Figa uroniła jedną łzę.
- Ja, Natalia, biorę sobie ciebie, Krzysztofie, za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że ci nie odpuszczę aż... tfu! - Natalia zatrzymała się i zakryła twarz w dłoniach. Ludzie w kościele delikatnie się uśmiechali.
- Już mi nie odpuścisz? - wyszeptał Krzyś z ciepłym uśmiechem na twarzy.
- ... I że cię nie opuszczę aż do śmierci. Taki mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - Natalka szybko się zreflektowała.
- Natalio, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świątego. - Krzysiek powoli wsunął obrączkę na palec Natalii.
- Krzysztofie, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Ojca i Syna i Ducha Świątego. - Natalia włożyła obrączkę na palec Krzysia.
- Teraz możecie się pocałować - szepnął ksiądz z delikatnym uśmiechem.
Krzysiek wpił się w usta Natalii, zakrywając ich welonem. Wszyscy zaczęli głośno klaskać. Mama Krzyśka, Monika, Olga zaczęły płakać jak głupie. Natalia i Krzyś wyszli z kościoła i od razu rzucił się na nich tłum gości z życzeniami, a po życzeniach nadeszło długo oczekiwane rzucanie bukietem. Monika i Olga zaczęły się wręcz bić o niego, więc w sumie rzeczy żadna go nie dostała i wylądował on prosto w dłoniach Aśki. Potem wszyscy pojechali na długo wyczekiwaną zabawę i choć początkowo miało być bez muzyki, to Krzyś absolutnie się nie zgodził i był tradycyjny zespół, grający disco polo i jego decyzja okazała się bardzo dobra. Natalkę co chwilka porywał jakiś mężczyna do tańca, Krzysiek udawał, że nie widzi, a Figa przesiedziała samotnie, sącząc od dwóch godzin pół lapmki wina.
- Co tam? Zmęczona? Niezadowolona? A może zakochana? - Jochen usiadł obok Figi i wziął ciasto.
- Nie wiem. Chyba zmęczona. To długa historia.
- Mamy czas, mamy całą noc!
- Chyba się zakochałam. Ale to głupie, co nie? Tylko to jest bardzo dziwne. Faceci są dziwni.
Jochen zamyślił się przez chwilę.
- Czy ja wiem... myślę, że za dużo kombinujesz. Chodź zatańczyć, od razu ci się poprawi!
Figa przystała na propozycję Jochena i już chwilę później wariowała z nim na parkiecie. I znów zapomniała o Maćku, będąc w objęciach Niemca, ale nagle muzyka ucichła, a na scenie pojawił się właśnie on. Figę znów zamurowało i błagała, żeby był to sen. Ale jakże piękny ten sen!
- Ja przepraszam za całe zamieszanie, ja jestem tutaj tylko na moment. Jestem tutaj dla pewnej dziewczyny. Nie będę śpiewać, nie będę tańczyć. Tylko coś powiem. - Maciek zszedł ze sceny i podszedł do Figi. - Gdybym mówił językiem ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar proprokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Kocham cię, Faustyna.
_____
Powiem Wam, że miałam zamiar w ogóle tego ( tego, czyli maćkowego występu ) nie pisać i zrobić 'happysad'. No ale wiem, że byście mnie zabiły, gdyby Figa, przepraszam - Faustyna, nie byłaby z Maćkiem.
I jeszcze chciałam podziękować, że byłyście ze mną, że wytrzymałyście te 20 rozdziałów. Dziękuję <3 Jesteście cudowne! A ja się popłakałam, gdy to czytałam, Boże o.O Będę tęsknić za Natką, Krzysiem, Figą, Maćkiem... i tak dalej...
A teraz zapraszam Was na paradise-in-you.
A czy tutaj coś będzie? Możliwe, możliwe : >
Ty mnie z całej siły kochaj! <3
No i jeszcze chciałam Wam życzyć wszystkiego najlepszego! Wesołych Świąt, superaśnych prezentów, wyszczałowego Sylwestra, żeby całe żarcie poszło w cycki i żeby Was Maciuś motorem woził!
Trzymać się!