wtorek, 5 marca 2013

Pan M

And fourth, you're gonna think that you fixed yourself 

    Nie było go trzy tygodnie. Po tygodniu zwątpiłam, że w ogóle jeszcze przyjdzie. Ale zrobił to w pewien poranek pod koniec lutego. Dzień wcześniej napisał sms'a, że wpadnie, a ja nie mogłam usnąć. Bałam się, że jest z nim jeszcze gorzej, że totalnie się stoczył. Nie mogłam się na niczym skupić. W głowie miałam tylko Pana M i myślałam tylko o tym, co u niego. 
   Przyszedł. Zdjął kurtkę, usiadł i westchnął. 
   W sumie nie wyglądał źle. Ostatnio, gdy go widziałam, miał zapadnięte policzki, wory pod oczami i kilkudniowy zarost. A teraz naprawdę nie było źle. Nabrał kolorów, może nawet ciut przytył. 
    - Chyba mi lepiej, wiesz? - Uśmiechnął się delikatnie.
    - Cieszę się. 
    - Musiałem odreagować. Byłem w Dubaju. Trochę poukładałem swoje życie i wróciłem. I jest lepiej. - Znów się uśmiechnął. - Po naszym ostatnim spotkaniu postanowiłem zobaczyć się z nią. Zawalczyć. Oczywiście nie odbierała ode mnie telefonu, tego mogłem się domyślić. Pojechałem do jej siostry. Okazało się, że jest u niej. No ale nie porozmawialiśmy, bo jedyne, co usłyszałem, było : " Nie chcę go widzieć". I najlepsze jest to, że ja w sumie nie wiem, co źle zrobiłem, ale mniejsza. Nie to nie. Mam dość narzucania się jej i w ogóle, no. Poleciałem nikomu nic nie mówiąc. Ah, nie. Napisałem mamie sms'a, że mnie nie będzie przez dwa tygodnie i ma się nie martwić. Dzwoniła, ale nie odbierałem. Po trzech dniach dała sobie spokój. No i tam sobie tak żyłem, co nie? Mam nawet tatuaż, o, mogę ci pokazać. - Pan M wstał i podniósł do góry swoją koszulkę. Gdzieś od ud ciągnął się tatuaż aż do samego ramienia. - Mam jeszcze jeden, ale to taki mały i w sumie mniejsza z tym. Byłem u wróżki. Przepowiedziała mi, że będę miał trójkę dzieci, moja kobieta umrze młodo, po urodzeniu trzeciego dziecka, a ja już na zawsze będę nieszczęśliwy. Ale będę bogaty i super przystojny, więc w sumie spoko. Potem dziwki, dziwki, alkohol, papierosy, dziwki, papierosy, dziwki, alkohol. W życiu nie zaliczyłem tylu dziwek! Potem coś paliłem z jakimś murzynem, ale nie pamiętam, co. Dziwne uczucie. Potem znów kilka drinków i takie tam. W sumie dobrze się bawiłem. Szkoda, że to już się skończyło, ale czas wrócić do pracy i normalnego życia. 
    - To dobrze, że już ci lepiej. Teraz będzie z górki, zobaczysz. 
    - Świat jest piękny, chodź na kawę!
    - Mam pacjentów. 
    - Olej. Świat jest zbyt piękny na to. Chodźmy na kawę!
______
Ludzie, dajcie piątek.

4 komentarze: