sobota, 9 marca 2013

Pan M

Fifth, you see them out with someone else 



   Kawa z Panem M to stanowczo zły pomysł. Chyba go polubiłam w taki sposób, w jaki nie powinnam. 
   Po tej kawie kontakt nam się jakoś urwał. On nie przychodził, bo, jak sam uznał, przeszło mu. Więc po co mu ja? No po nic. A ta kawa? A ta kawa to zwykłe podziękowanie. Na co ja głupia liczyłam?
   Po dwóch tygodniach ciężkiej męczarni wreszcie zapomniałam o nim, a on bezczelnie raczył przyjść. Znów. Myślałam, że go zabije na miejscu, ale jedyne, co zrobiłam to uśmiechnęłam się nieznacznie, zacisnęłam pięści i zaprosiłam go do środka. 
    Usiadłam i czekałam aż coś powie. Wydawał się być załamany. Znów. Cholera. 
    - Widziałem ją dwa dni temu. Z jakimś facetem. - Odwrócił głowę i zagryzł dolną wargę. 
    - Mhm... 
    - Wyglądali na szczęśliwych w sumie. Albo i nie? Rozmawiali. Byli w kawiarni tutaj niedaleko. On mówił, ona słuchała. Uśmiechała się, jakby powiedział jej jakąś super dobrą wiadomość. Ech. A jeśli tak będzie już zawsze? - Zmarszczyłam brwi. - Chodzi o to, że mi już przeszło. A potem ją zobaczyłem... I mi wróciło. I czy zawsze tak będzie, że tak to będę przeżywał? 
    Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Byłam w podobnej sytuacji. W trzech słowach - wszystko do dupy. 
    - Hej!, będzie tak, czy nie? - Pan M pstryknął mi palcami przed nosem. 
    - Nie wiem, nic już nie wiem. 
    - Jak to? - Pan M skrzywił się. 
    - Normalnie. Opowiedz coś jeszcze o nich. Chyba, że nie chcesz. 
    - Nie wiem. Ona wyglądała ślicznie. Jak zwykle zresztą. Ale jakoś schudła. I to bardzo. Bo ona w sumie nigdy nie była szczupła. Ale nie chodzi mi o to, że była gruba. Była taka akurat! A teraz schudła i to bardzo. Miała jakieś podkrążone oczy, takie może lekko czerwone. I  była bardzo blada. I miała włosy związane w koczek. Miała też taki brązowy, długi sweter, chyba nowy. Nie widziałem jej w nim jeszcze. A on? Wysoki brunet, ciemna karnacja, zarost, ale nie broda. Zarost, wiesz... taki męski. Ogólnie to nie znam się na męskiej urodzie, ale on chyba przystojny jest. I w garniaku, skubany. I taki nieco starszy. Myślę, że pod czterdziestkę podchodził, ale wyglądał na trzydzieści coś... Cholera. 
    Westchnęłam. 
    - Życie, Panie M, życie. 
    - Dziwka - rzucił sucho.
    - Słucham? 
    - Chodziło mi o to, że życie to dziwka... - Pan M poczuł się jakoś dziwnie zmieszany. 
    - Wiesz co? W sumie to ja też mogę być dziwką. - Wpiłam się w jego malinowe usta. A z każdą sekundą czułam coraz większe podniecenie, a on nie protestował. Cholera. 

_____
Tak dobrze jeszcze nie było! ;)
Trzymać się, Słoneczka! 

7 komentarzy:

  1. Albo ja jestem ułomna, albo nieogarnięta, ale ja nadal nie wiem kto jest Panem M.....

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo, seks z panem M. lubię seks <3
    i mam nieodparte wrażenie, że to jest Winiarski, nie wiem czemu

    OdpowiedzUsuń
  3. Spróbowałby protestować!
    Mam niejasne wrażenie, że ta końcówka to jakiś sen czy marzenie...

    OdpowiedzUsuń
  4. dobry Boże teraz to dojebałaś!!! jejuuuuśku
    a mi już po pierwszym czy drugim rozdziale wbiło się do głowy, że to jest Winiar i nie dopuszczam do siebie innej myśli, on tu strasznie pasuje..

    OdpowiedzUsuń
  5. A po seksie na jakimś meblu, podłodze czy parapecie - na kawę.
    Polubiłam takiego Pana M. Może to przez tą nieporadność, nieszczęśliwą miłość, bo aż chce się go przytulić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Winiar. To jest Winiar na stówkę! Albo Wlazły.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z panem M (choć jeszcze nie wiemy, kim on jest) to chyba każda by chciała być dziwką.
    Miśka, czemu nie informujesz? :<

    OdpowiedzUsuń